Paznokcie w odcieniach beżu nosi się cały rok. Za to ich ciemniejsze wersje, podchodzące pod brązy zyskują popularność dopiero jesienną porą. Kojarzące się z nostalgią, ciemniejszymi dniami i liśćmi, które tracą kolor. Moim zdaniem piękne w każdej odsłonie i do jednej z nich chcę Was dziś przekonać.
Polecam: Czy hybrydy Pierre Rene nadają się do zdobień?
Brązowy zawrót głowy
Wszystkie użyte dziś hybrydy, to produkty marki Pierre Rene. Są to jedne z najnowszych kolorów, które pojawiły się na ich stronie. Już po spojrzeniu na wieczka opakowań wiedziałam, że będą do siebie świetnie pasować. Uważam, że takie odzwierciedlenie prawdziwego koloru na górze opakowania, to naprawdę przydatna rzecz. Można w bardzo szybki sposób sprawdzić jaki to kolorek, a dodatkowo spokojnie możemy przechowywać takie lakiery w szufladzie, a nie na półce. Sama kiedyś oznaczałam kroplą lakieru wszystkie moje hybrydy, ale nie dość, że było to męczące, to często te oznaczenia odpadały. Tutaj na pewno tak się nie stanie, a te wydrukowane naklejki naprawdę dobrze oddają kolor zamknięty w buteleczce!
W zdobieniu użyłam pięciu kolorów oraz bieli w formie paintingu, ponieważ taką zdecydowanie łatwiej maluje się cienkie linie. Użyłam delikatniejszych nudziaków Creamy Beige i Rose Perfume, a do tego dołączyłam mocniejszy Mocha oraz Brown. Wisienką na torcie był glitter Briliant Pink, który zachwyca swoim blaskiem i trójwymiarowością.
Polecam: Sposób na długie i mocne paznokcie
Samo zdobienie było czystą improwizacją. Każdy paznokieć pomalowałam innym kolorem, a dopiero później zastanawiałam się co dalej. Do głowy przyszedł mi french, którego tak dawno nie robiłam, a który wciąż jest tak samo popularny jak kilka lat temu. Postanowiłam więc wziąć te same kolorki hybryd i domalować kolorową końcówkę, która była o kilka tonów ciemniejsza niż lakiery bazowy.
Później dodałam białe elementy, a na koniec (ze względu na to, że wciąż było mi mało) po raz kolejny sięgnęłam po glitter i dodałam go na paznokciach od strony skórek. Zrobiłam to tak, żeby największe skupisko drobinek było przy samych skórkach, a wraz ze wzrostem paznokcia ich ilość malała. Jako top wybrałam top błyszczący, żeby jeszcze bardziej podkreślić glitter. Wyszło elegancko, klasycznie, ale z nutą szaleństwa. Całość idealna na jesień!
Polecam: Paznokcie w pomarańcze - tutorial